środa, 2 marca 2011

Tu mieszkał mój Ojciec

W późnych latach swego życia Ojciec często wędrował ze mną po śladach swego dzieciństwa i młodości. Do miejsc wielokrotnie nawiedzanych należała okolica ulic Młynarskej i Sołtyka na Woli. Tu, u ich zbiegu, stał niegdyś dom, w którym Janusz urodził się i mieszkał przezpierwszych 21 lat swego życia.
 W kilkupiętrowej kamienicy bez kanalizacji zajmowali całą 4-osobową rodziną jedną izbę. Wodę przynosiło się z ulicznej pompy. Wiele opowiadań i anegdot o tamtym świecie słyszałem od Ojca.
Kamienica została zburzona doszczętnie w czasie powstania. Dziś ślad po niej upamiętnia tylko tablica z listą pomordowanych przez hitlerowców mieszkańców.  Urzeczony barwnością ojcowskich opowieści, na przekór pustce tego miejsca, postanowiłem zrealizować projekt p.t. "Tu mieszkał mój Ojciec".

                       

W miejscu, w którym stała kamienica wykonałem zdjęcia w 4 strony świata aparatem przymocowanym
 do kilkumetrowej tyczki, /dokumentacja Doroty Bąkowskiej - Rubeńczyk/.


                         



Uzyskane odbitki zostały powiększone do formatu 3.8x2.5 metra każda. Zawieszone naprzeciw siebie w ekspozycji wschód - zachód, północ południe, na wysokości 5 m. metrów, ukazują panoramę, którą
 /umownie/ oglądali ze swoich okien mieszkańcy tamtego domu.

                        

 

                        

                        

Narożniki zdjęć wiszących naprzeciw siebie połączone są linami, a ich przecięcie tworzy na środku dziedzińca klatkę - symboliczną izbę, w której urodził się i wychował mój Ojciec. Projekt ten udało mi się publicznie przedstawić w 2009 roku na festiwalu w Zbąszyniu.

 
 
 
Konstrukcja umożliwiająca rozpięcie wielkich zdjęć stanęła na rynku niedaleko wejścia do Muzeum, w którym można było zobaczyć fotografie mej córki Doroty rejestrujące moje zmagania z aparatem na tyczce na ul. Sołtyka i posłuchać nagranego na wideo wywiadu z moim Ojcem, w którym opowiada on o owej kamienicy.
Niedawno odkryłem w swoim zbiorze pocztówek jeszcze jeden wzruszający okruch tamtej rzeczywistości - pocztówkę imieninową zaadresowaną do Stefana Bąkowskiego, mego dziadka, właśnie na ten adres.

                                                                                            
                                                                                                          



                                                  

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

brakuje mi w takich projektach uniwersalnosci. Nie chodzi mi o wspomnienie Ojca, pamieć itd tylko o kontekst, ktory jest jasny dla autora, ale nie dla odbiorcow. Teraz chyba robi sie to nagminne, opieranie sie na wlasnych traumach, przezyciach co prowadzi do pewnej hermetyczności dziela sztuki. Jest ono w pelni zrozumiale tylko dla autora i paru przyjaciół. Szkoda
KL