poniedziałek, 28 marca 2011

Zło

Tym razem sprawa jest poważna. I nie ma znaczenia, że należy do świata sennych mar. Śnią nam się rzeczy przeróżne. Miłe i niemiłe. Dobre i złe. Grzeczne i grzeszne. Jedne zapominamy, inne zostają w pamięci. Wspominałem już sny o lataniu.
Wczoraj przypomniałem sobie inne seryjne nocne przeżycia. Nie były częste, ale na przestrzeni życia wracały wielokrotnie. Mogły być kontynuacją strasznych sennych koszmarów z dzieciństwa. Wtedy śniło mi się niemal co noc, że drzwi od piwnicy są otwarte, a ja przechodząc koło nich, jestem wciągany w dół po schodach, w czarną czeluść, jakąś straszną siłą. Nie potrafię się jej oprzeć. Potworny strach paraliżował mnie w tych snach. Budziłem się z krzykiem, nigdy nie odkrywając źródła owej czarnej mocy.
Sny, o których sobie przypomniałem, dotyczyły życia dorosłego. Choć miejscem były podobne. Działy się w piwnicach. Tajemniczych, opuszczonych, mrocznych. Różnica wszak była zasadnicza. Wiedziałem aż nadto dobrze, co się tam kryje. Tam mieszkało zło. W czystej postaci. Miało swoją kryjówkę jak nocne zwierzę. Było niebezpieczne. Budziło grozę i lęk. Czasem zapuszczałem się w te korytarze, wiedząc, że jest blisko. I ono mnie też wyczuwało. Słyszałem jego głos. Dziwne kwilenie. Jakby ćwierkanie. Mam ten dźwięk w uszach. Zawsze taki sam. Cichy, niemal trwożny. Przeraźliwy.
Ostatni raz przyśniło się tak: szedłem z kimś ulicą. Minęliśmy narożny dom. Starą kamienicę. Idziemy wzdłuż niej. I nagle ja się zatrzymuję. Cofam kilka kroków. Widzę okienko od piwnicy. Z wybitą szybą. I już wiem. Poczułem to przechodząc. Wołam znajomego. Mówię- posłuchaj!  Słyszysz ten pisk? Tam mieszka zło. A on na to - nie, nic nie słyszę, chodźmy. I poszliśmy. Ale ja słyszałem.

Brak komentarzy: