poniedziałek, 16 stycznia 2012

Jurodiwyj


Wielką ciekawość obudziła we mnie przeczytana w „Nowych książkach” recenzja z pracy Cezarego Wodzińskiego o jurodztwie p.t. „św Idiota”. Dotarłem już do tej pozycji dzięki niedawnemu wznowieniu i przedzieram się przez niełatwą treść. Temat jest pasjonujący.


 Zawsze pociągali mnie odmieńcy, kloszardzi, dziwacy, nawiedzeni i pomyleńcy krążący po ulicach miasta w dzień i w nocy. Wiem też, że dawniej i po wsiach się tacy włóczyli. Dziś podjąłem się przybliżyć jeden z owych typów – jurodiwego, jako najszlachetniejszy zapewne a niewątpliwie najbogatszy w treści. Inspiracją jest projekt szkolny dotyczący wykluczenia. Ale lektura „św. Idioty” pozwala mi też odnaleźć jakieś wątki nawiązujące do projektu „Saudade”.

Choćby fakt, że przypomniałem sobie o szalonym planie – marzeniu snutym jakiś czas temu. Otóż wyobraziłem sobie, że kiedy już się nażyję w swojej obecnej roli, czyli kiedy uznam, że już przyszedł czas, założę czapkę na głowę, wezmę kij do ręki i ruszę przed siebie, bez celu, na zawsze. Do ofiarowania będę miał dobre słowo, uśmiech i życiowe doświadczenie, a potrzeby ograniczone do tego, co w zamian będzie mi ktoś chciał ofiarować. Taka szalona idea doczesnego tułacza gnieździ się gdzieś w zakamarkach mojej głowy do dzisiaj, a projekt „Saudade” jest być może jej próbną lub zastępczą wersją.

 


Brak komentarzy: