sobota, 19 lutego 2011

Popatrz

"Popatrz" - ten street-artowski projekt sięga roku 1977. Okres ów określa się nazwą "późny Gierek".
Z jednej strony smuta i beznadzieja codzienności. Z drugiej, po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie, klarowała się rozsądna opozycja. Działał już KOR. Represje władz wywoływały skutek odwrotny. Upewniały, że nie wolno poddawać się i ustępować.
"Popatrz" wpisywał się w tę sytuację. Był bardzo prostą akcją.
Wiedząc, że w Łodzi ma się odbywać festiwal teatralny w przestrzeni miejskiej, zapytałem Wojciecha Krukowskiego, szefa Akademii Ruchu, czy mógłbym w ramach ich działań zrobić swoje. Przystał na to i tak znalazłem się w Łodzi. Z kubłem wody w jednej ręce i gumową ścieraczką do mycia szyb w drugiej. Stałem na przystanku tramwajowym lub autobusowym od rana i czekałem aż przyjedzie "czternastka" lub "szóstka".


Wybierałem szybko "ofiarę" - najchętniej osobę mundurową albo mężczyznę w średnim wieku, kobietę, lub z braku innych , młodą osobę. Podchodziłem do okna, smarowałem mokrą szmatą prostokąt na wysokości twarzy i gumową wycieraczką przecierałem szybę do czysta.

 
Okna w tramwajach i autobusach były wtedy wystarczająco brudne, by efekt zaskakiwał. Nic nie wyjaśniałem, nie robiłem min. Zostawiałem czyste okienko przed oczyma i odchodziłem.
Szybko ujawniła się pewna prawidłowość psychologiczna. Obecność na przystanku długowłosego i brodatego cudaka z kubłem w ręku wywoływała natychmiastowe zainteresowanie podróżnych. Nawet tych starszych płci męskiej. Natomiast moment, w którym delikwent orientował się, że ku niemu zmierzam, zawsze wygaszał tę ciekawość. Smarowałem więc i wycierałem szybę przed nosem owego pana, a on tkwił bez ruchu, odwrócony profilem, z zaciętym wyrazem twarzy znaczącym - nie dam się wciągnąć w żadne prowokacje. Paniom zdarzało się uśmiechać albo dziękować skinieniem głowy. Uroczo zachował się pewien motorniczy, czekając cierpliwie, aż skończę całą operację, mimo, że wszyscy pasażerowie dawno już wsiedli. Zadzwonił na koniec wesoło dwa razy i odjechał.
Niewiele zostało dokumentacji z tej akcji, choć krótki film znalazł się w materiałach archiwalnych Akademii Ruchu i jest przywoływany przez Wojciecha Krukowskiego przy różnych okazjach.



Brak komentarzy: