poniedziałek, 19 marca 2012

Artysta jako przestrzeń - się dzieje



 
 fot. Katarzyna Bąkowska 
Za nami już drugie spotkanie z tego cyklu. Pierwsze miało miejsce 4 listopada 2010 r. W pierwotnym założeniu mieliśmy zgromadzić się na strychu na Piwnej, gdzie właśnie tego dnia, przez wiele lat zbierało się sporo ludzi. Rozsiadali się wokół wielkiego stołu i świętowali urodziny Janusza Bąkowskiego. Jednak częściej niż raz do roku był ten stół świadkiem ciekawych spotkań. Niebanalnych ludzi wokół siebie gromadził, ugaszczał smakołykami januszowej kuchni. Jasne, że i wyjątkowa atmosfera tych spotkań i pyszne smaki potraw i stół sam, były dziełem Janusza. To on był wyjątkowy.

Nie udało się nam zgromadzić na strychu. Ale znaleźliśmy gościnne przytulisko w Muzeum Ikon, u Michała Boguckiego, na ul. Lelechowskiej. Na pierwszm spotkaniu zebrało się spore grono chętnych do rozmowy ludzi. Dyskutowaliśmy o „przestrzeni wewnętrznej artysty” i biesiadowaliśmy w trakcie rozważań. Było ciekawie. Najciekawiej, kiedy Szymon Bojko wezwał, by mówić o pomysłach rodzących się w trzewiach twórcy, wyrwanych spod serca, autentycznych do bólu. Klara Kopcińska przypomniała wtedy swój projekt „Padanie”, a Krzysztof Wojciechowski mówił o „Pięciu chlebach”. Nagadaliśmy się niemało.
                              

 
 
                               
 
                                   
zdjęcia z kamery Andrzeja Bogusza

                                                                                                         
                                   

                                                         

9 marca 2012r. ponownie spotkaliśmy się na Lelechowskiej, by pochylić się nad tematem „Artysta – projektant postrzegania”. Tym razem rozmowa pobiegła własnym torem, zbaczając nieco z wytyczonej trasy. Zmartwiło mnie to początkowo odrobinę. Tak bardzo pragnąłem nakłonić uczestników do refleksji nad zmianami, jakie za sprawą sztuki dokonują się w twórcach i odbiorcach. Obgadywaliśmy w zamian tych uznanych artystów, którzy zmianę uczynili głównym sensem swej misji. Przykłady padały cross-kulturowo:  Mondrian, Brancusi, Białoszewski, Beuys, Wiertow, Malewicz, Wojciech Krukowski i jego Akademia Ruchu. Jeszcze burzliwiej było po dyskusji. W kuluarach, przy wyżerce. Tam wątki krzyżowały się dalej. Szymon Bojko, wzięty pod ramię przez Dorotę, poprowadził ją dalej krokiem tanecznym. Aniela Korzeniowska rozpoznała w Marcie Tarnowskiej swoją byłą uczennicę, Henryk Hollender wdał się w długą rozmowę z Kasią Puczyłowską, która studiowała wzornictwo razem z jego synem, Barbarze Kopeć udało się wprosić nieformalnie na tłumaczeniowe seminarium do Anieli, na którym zresztą omawiane są m.in. basine tłumaczenia. Dorota rozkręcała z Kasią przyszłościowe projekty, Nikodem Bąkowski zaciekawił się żywo tym, co mówił Adam Obtułowicz, podobnie zresztą jak Dorota, która dopinała też z Krzysztofem Wojciechowskim projekt rozmów o jego fotografii i o nim samym.
 
 
A nazajutrz Basia zadzwoniła, z podziękowaniem za spotkanie i z propozycją skrzknięcia się wokół tematu formy, bo znalazła fascynującą książkę /The Grammar of Visual Design/, której treścią warto się podzielić. No i żeby Szymon mógł w takim spotkaniu wziąć udział, bo przecież nikt więcej od niego o formie w Polsce nie wie. Ja wpadłem na pomysł, by następne spotkanie naszego cyklu poprowadziła Dorota, a wynikło z tego, że Dorota chciałaby powtórzyć nasze drugie spotkanie, ale z młodym pokoleniem. Szymon przyrównał nasze rozmowy do przedwojennych kawiarnianych debat o kulturze. Aniela zadzwoniła nazajutrz by zaproponować inny zgoła temat do dyskusji, również arcyciekawy. A wczoraj Adam przekazał mi plik materiałów dotyczących kościoła Św. Johna Coltraine’a z San Francisco, i artykuł o mikropolifonii Gyorgy Ligeti’ego,  co mnie uradowało niepomiernie. I tak pączkuje nasza idea i rozrasta się wcale pięknie. To, że od pomysłu do realizacji droga długa i nielatwa, to jasne, ale fakt, że jest o czym i z kim rozmawiać, to świetna informacja zwrotna po dwóch pierwszych spotkaniach.

Brak komentarzy: