środa, 15 czerwca 2011

Sesilus

Sesilusa można spotkać na facebooku. Prezentuje niewyraźną fizjonomię i deklaruje potencjalność jako swą cechę naczelną. Niewątpliwie wyróżnia się tym spośród portalowej gawiedzi. Zmusza do refleksji.
Objawił się na deptaku, po którym nie tylko od święta defilują mieszkańcy by zauważać i być zauważanymi.
Tyle, że na deptak nie przychodzi się znikąd. Coś się ze sobą przynosi. Modny strój, okulary w złotych oprawkach, zapach perfum, wyraz twarzy, jakieś akcesoria, atrybuty. A dalej treść przeczytanych książek, obejrzanych filmów, spektakli teatralnych i operowych. I apetyty. A Sesilus deklaruje czystość swojej karty. Nie może to być! Przecież ma imię. Sesilus. I choć tyłem niewiele stworzeń się porusza, to przecież i w ten sposób można wędrować. Jeśli nie w czas przeszły, to jednak z zanegowaniem wzroku utkwionego w odległy cel. Czy nie tak właśnie dzieje się z nami, gdy podróżujemy pociągiem tyłem do kierunku jazdy? Patrzymy za okno i wciąż ujawnia się to, co minione, co już za nami. I z tego da się zbudować świat. Siedząc z tyłu na furce i machając nogami. Zaskakujące odjazdy w przeszłość. Mało czasu na złapanie muchy lub klapnięcie komara. Ale poczucie bycia w drodze dosadne.
Więc Homo Viator. No tak, ale co z celem owej podróży? Co z drogowskazami? Miałże by je w sobie Sessilus, że ich nie wygląda po drodze? A może ich nie ma. Bo nie chce? Nie potrzebuje? Bo poznał Tao?
Ale deklaruje, że jest czystą kartą. Że do zapisania. A może już oczyszczoną. Że niby wyzbył się wszystkich zapisów. Yogaścittavrttinirodha. Nie rodzenie się zjawisk świadomościowych, jak każe mistrz Patańdżali.
Zaciekawia mnie pan Sessilus. Prowokuje. Udaje niewinną dzieweczkę. Chce urzec i uwieść. Wyciąga rękę, byśmy wzięli go pod ramię i ruszyli na deptak.
Odpowiem na tę prowokację. Będę mu towarzyszył. Spodziewam się, że ukończył liceum klasyczne i być może chodził do jednej klasy z panem Cogito. Pewnie miał znakomitych nauczycieli. Liczę na to.
Pójdziemy razem. Wezmę go pod rękę, ale na wspak. Skoro on tyłem, to ja przodem. A po drodze, gdy któregoś z nas dopadną  lęki egzystencjalne zawirujemy i zmienimy porządek. On przodem a ja rakiem.
Może uda się złagodzić wątpliwość poety:
"Dokąd płynie Dionizos przez morze czerwone jak wino
Ku jakim wyspom wędruje pod znakiem winorośli
Spity winem nic nie wie - więc my także nie wiemy
Dokąd płynie prądami z pnia bukowego łódż lotna."
Zbigniew Herbert
Czarnofigurowe dzieło Eksekiasa
                                 

Brak komentarzy: