wtorek, 9 września 2014

Na targu w Targowisku



Zaprosił mnie Jacek Gądek do siebie, do Targowiska pod Krakowem, bym poczytał poezję w niedzielę 7 września  na dorocznej imprezie targowej.  Dawną tradycją tego miejsca próbują mieszkańcy zaznaczyć swoją obecną specyfikę. Bardzo to potrzebne dziś, gdy dźwiękoszczelne ekrany wzdłuż autostrady przecinającej wieś wyznaczają granice nie tylko drogi, ale i czasów. Pojechałem zatem na targ z moją walizką pełną poezji i półeczką do jej ekspozycji. Jacek zgromadził ludzi jak on rozkochanych w wiklinie i nadrzecznej wierzbie by wspólnie budowali targową scenerię przez poprzedzający tydzień. Przyjechałem więc już na gotowe i mogłem zająć pierwszą przy wejściu kopułę wierzbową. Było ich wiele. Prezentowały się doskonale. Wiązki wikliny wymuszają na budowniczych i kształt i wielkość budowli. Ich prosta struktura zamknięta w łuk jest harmonijna z podłożem i przychylna człowiekowi. Zapach wiklinowych wiązek i obecność wokół placu chaszczy wybujałych nawłoci dopełniał magii miejsca. Buty same zsunęły się z nóg, by bosa stopa mogła dotknąć ziemi. Było ciepło i serdecznie. Za sprawą słońca i ludzi.






















Brak komentarzy: