środa, 5 lipca 2017

Przenikanie

Przenikanie - spektakl Teatru S na Festiwalu Experyment 2017 w Zbąszyniu.

                                         

Pojechałem zobaczyć nowy spektakl teatru Irka Solarka. To dobry pretekst, by wpaść choć na jeden dzień do Zbąszynia na festiwal Experyment i spotkać gromadę życzliwie ku mnie uśmiechniętych ludzi.

Im dłużej żyję, tym bardziej sobie cenię prostotę, umiar i czystość znaczeń, kształtów, symboli. Zgrabna i stosowna forma nadana treści zawsze mnie raduje. Nadmiar męczy.

Teatr Irka jest plastyczny. Żadne słowo nie pada. Tradycja takiej sztuki jest w Polsce bogata. Z jednej strony to teatry awangardowe, gdzie scenografia wychodzi z tła i staje się istotnym współtwórcą spektaklu, jak u Szajny czy Kantora. Z drugiej strony to wymagająca i trudna sztuka happeningu i performansu. Jest też oczywiście czysta Scena Plastyczna Leszka Mądzika.

Do tej właśnie tradycji nawiązuje Irek. Nie waha się też przyznać do owych odniesień. Nie bez powodu jego derwisze wirują w ramionach pentagramu wyznaczonego na scenie taśmą klejącą w kolorze niebieskim. Ja też podzielam admirację dla dokonań artystycznych Edwarda Krasińskiego.

                                               

Brak słów otwiera wolną przestrzeń dla całej gamy innych doznań. Obrazy są zbudowane bardzo starannie, z rozmysłem i wielką wrażliwością. Nie dziwi mnie to, bowiem Irek jest wnikliwym tropicielem i odkrywcą form subtelnych, prostych, obarczonych tajemnicą ukrytych sensów i opowieści. Potrafi je odnajdywać i ujawniać. Potrafi też pleść z nich swoją opowieść plastyczną czy to w obrazach i obiektach, które tworzy, czy w spektaklach, z których "Przenikanie" jest najnowszym.

Są w nim aktorzy, którzy posłusznie i wyraźnie realizują zamysł autora, mieszcząc się dynamiką swej formy w powierzonym zadaniu. Są akcesoria i jest obiekt wiodący, przedziwny, niepokojący, toporny i uparty w swym trwaniu.

                                                        

 Jego niezwykła, jakby anty-funkcjonalna forma okazuje się tak bogata w sens, że pytanie o relację między nim a resztą grających elementów /w tym ludzi/, jest zagadką kto tu jest dla kogo i kto jest kim. Ten zewnętrznie pokrętny kloc staje się wnet elementem wewnętrznym, kręgosłupem, czy wręcz jego istotną częścią - krzyżem każdego człowieka. Krzyżem we wszystkich znaczeniach; tym organicznym, dźwigającym nasze wypionowane ciało i tym pańskim - bolesnym i w niesieniu i w przygwożdżeniu. Czołgają się po nim aktorzy, oplatają go, przeciskają pod lub przełażą nad, a on, jak życie, uwiera, grozi i kusi swym przedziwnym kształtem. Jest też dawcą i świadkiem samotności i sumienia, zmysłowości i rozpaczy.

                                      

                                       

                                      

Są też żywioły - jest woda, ziemia i powietrze ujawnione ziarnem pod postacią mąki i zapachami owych pierwotnych substancji. Właśnie zapach jest rzadkim w teatrze doznaniem a tu świadomie staje się częścią wrażeń tak wyraźnych, jak obraz.
    
                                                 

                                                

                                                

W takich przestrzeniach symbole mieszają się z realną dosłownością, co w pełni ujawnia też przestrzeń dźwiękowa spektaklu - ta stworzona jako zamysł i ta naturalna, sceniczna, wynikająca z działania.
                                                  

Początkowo starałem się czujnie odczytywać symbolikę wtopioną w ruch sceniczny, aby po chwili poddać się całemu nastrojowi, chłonąc to, co chwytają oczy, uszy i nozdrza, pełen oczekiwania na niespieszną sekwencję obrazów/wypadków i świadom, że zaskakująco dosłowne ujawnienie "bebechów" może zwiastować kulminację spektaklu, a bęben głoszący wpierw rozpoczęcie, jak w średniowieczu na rynku, na koniec zabrzmi tak czysto i jasno jak zaklęcie odczarowujące w bajce.

Potem, zgodnie z oczekiwaniem, nastąpiło życie w ciągu dalszym, już nie sceniczne, ale bogatsze i pełniejsze o całe "Przenikanie".

                                     

Dziękuję Dorocie Bulińskiej za udostępnienie jej zdjęć ze spektaklu.




















Brak komentarzy: