Ciekawiło mnie też lokalne muzeum sztuki współczesnej i właśnie w jego poszukiwaniu natknąłem się na znak prowadzący na wystawę bonsai. Daleko musiałem wędrować i pod górę. Warto było. Szkółka bonsai. Ekspozycja nieco chaotyczna, miejsca niewiele, nagromadzenie roślin ogromne. A przecież każde drzewko domaga się swojej własnej przestrzeni.
"Stary malutki", to raczej pejoratywne określenie świetnie pasuje do bonsai i nie przynosi im ujmy. Jest coś zastanawiającego w tych tworach ingerencji ludzkiej wyobraźni w świat przyrody. Bonsai /za Wikipedią/ to karłowate drzewo w naczyniu. Bon - płaskie naczynie lub taca i sai - roślina. W poszukiwaniu wyrafinowanej formy miniatury drzewa rozwinęli Japończycy kunszt niebywały. Uprawa bonsai to sztuka oparta na wiedzy i cierpliwości. Atrakcyjność poddawanej zabiegom miniaturyzacyjnym rośliny narasta z wiekiem w iście żółwim tempie i bywa, że daje zajęcie kolejnym pokoleniom ogrodników.
Zadziwiła mnie finezja i różnorodność form i gatunków. Dawniej kojarzyłem bonsai z drzewami iglastymi, a tu zobaczyłem i jabłoń obsypaną owocami i cytrynę kuszącą kwaśnymi krągłościami. Ale żeby orzech włoski?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz