Osobiście uwielbiam gapić się na wszystko. Zdaje mi się, że
widzę sporo. Między innymi i to, że zalewa nas morze informacji. Ta oczywista
konstatacja prowadzi do kolejnego truizmu – nadmiar informacji uruchamia
mechanizm selekcji i nadaje mu bardzo istotne znaczenie. A kiedy zaczynamy czuć
się oblężoną twierdzą, najważniejszym staje się skuteczny odpór dany wrogowi.
Zafiksowanie się na takim obronnym wariancie sprawia, że świat wrażeń
dobiegających do nas, jest światem wrogim i obcym albo obojętnym. Naturalną też
zaczyna być postawa wyrażona opinią – ja swoje wiem. Obce stają się całe
przestrzenie nie posiadające doraźnego znaczenia. Przykładem niech będzie nasza
autokarowa podróż z młodzieżą do Londynu. Siedziałem obok Leona, naszego
nauczyciela plastyki i malarza i razem komentowaliśmy zaokienne widoki.
Podobało się nam już to światło, już rytmy albo faktury, architektura, barwy,
plamy i inne obrazy mijanego świata. W pewnym momencie obejrzałem się za siebie
i zobaczyłem zasłonięte okna i śpiących lub słuchających muzyki naszych
uczniów. Wielu młodych, znalazłszy się w lesie, chce natychmiast z niego
uciekać, bo tam nie ma co robić ani na co patrzeć.
Jak sprawić, by naturalna ciekawość dziecka, grzebiącego
poznawczo patykiem w kałuży, nie traciła świeżości? Szkoła swoim nakazowym
systemem autorytarnego anonsowania prawdy nie pomaga kultywować głodu poznania.
Być może spotykanie na swej drodze pasjonatów ujawniających różne niezwykłe
zainteresowania jest jakąś metodą. Do patrzenia uważnego nie da się nikogo nakłonić.
Można wszak nim zarazić. Na to liczę, wklejając w ów marudny tekst kilka fotek.
P.s. i nie neguję poznawczego grzebania kursorem w sieci.
P.s. i nie neguję poznawczego grzebania kursorem w sieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz