środa, 26 stycznia 2011

Ile deszczu

Pomysł wykucia w skale napisu i zostawienia go na pastwę natury i stóp ludzkich pojawił się w trakcie pierwszego pleneru letniego ‘Na Obidzy’, który zorganizowałem i prowadziłem wspólnie z Aleksandrą Kempińską w 1994 r. Kamień, który zgodził się pomieścić tekst, znalazł się przy narożniku starej łemkowskiej chaty, gdzie mieliśmy warsztatowe przytulisko. Duży, płaski blok piaskowca służył przechwytywaniu wody spływającej z dachu. Pamiętam, jak rzuciłem się nań z amatorską zajadłością i po trzech dniach rycia tępym dłutem odnotowałem z dumą – finis coronat opus. Nie wiem dlaczego w fotograficznej dokumentacji pleneru zabrakło tego ‘dzieła’.  Trzy lata później wybrałem się na Obidzę, by uwiecznić swoje dokonanie. Jednak okazało się, że kamnień zniknął. Fakt ten sprawił,że wiele lat później, w 2009 r. postanowiłem powtórzyć akcję w bardziej kontrolowanych okolicznościach. Fundacja Sztuki ‘In situ’ wyraziła zgodę i zainteresowanie, bym umieścił skończoną pracę na terenie parku, przed wspaniałym obiektem dawnego sanatorium dr. Bremera w Sokołowsku, które już w chwili podjęcia restauracji stało się niezwykłym ośrodkiem sztuki. W lipcu owego roku spędziłem kilka dni realizując swój pomysł. Jest on teraz jednym z pierwszych elementów ‘ogrodowej galerii’ i dopełnia swego losu pod przychylnym niebem Sokołowska. Dokumentację moich poczynań wziął na siebie Zygmunt Rytka, artysta nie byle jaki, a do tego mąż i partner fundacyjny Bożenki Biskupskiej, która ową fundację powołała i której energia twórcza przywraca do życia wspaniały obiekt Sanatorium i wypełnia go duchem sztuki wysokich lotów. Nie dziw więc, że czuję się zaszczycony swoją tam artystyczną obecnością. Jasne też, że wszystkich do Sokołowska zapraszam, by się zarazili tą wspaniałą ideą i wspomagali ze wszech sił owo dzieło.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Nieoczekiwanym i zabawnie zaskakującym aneksem do tematu jest notatka zamieszczona w "Tygodniku wałbrzyskim" z dnia 8 sierpnia 2011r podpisana inicjałami (ks). Brzmi ona następująco: Tajemnicza tablica z sokołowskiego parku.  Park Zdrojowy w Sokołowsku posiada wiele urokliwych zakątków. Ma też swoje ...tajemnice. Zapewne nigdy się nie dowiemy, kto pozostawił w nim przepiękną inskrypcję na kamiennej tablicy, której słowa wyryte zostały po polsku. Przesłanie skreślone do potomnych, którzy będą tędy przechodzili, brzmi następująco: "Ile deszczu, ile wiatru, ile stóp ludzkich potrzeba, by zniknęły te słowa..." Brzegi tablicy są już mocno wytarte w procesie wietrzenia i imienia fundatora ani daty nie da się już odczytać. W naszej ocenie może ona mieć grubo ponad sto lat.

Brak komentarzy: