Dane mi było, w procesie przyswajania wiedzy zetknąć się z
kilkoma różnymi alfabetami. Nauczony w
szkole podstaw kaligrafii, czyli standardowego kształtu liter pisanych – małych
i dużych oraz ich łączenia, dostałem wkrótce szansę przyswojenia sobie grażdanki
– alfabetu języka rosyjskiego. Jego naukę zaczynaliśmy w klasie piątej. Na
studiach pojawiła się greka starożytna ze szlachetnymi kształtami liter tego
alfabetu. Rok później rozpocząłem naukę sanskrytu wyrażanego pismem dewanagari.
Jeszcze po drodze, kazano mi uczyć się
stenografii, a to też system znaków umożliwiających szybki zapis języka
mówionego.
Byłaby ta wyliczanka powodem do dumy, gdyby nie fakt, że
zapamiętywanie kształtów znaków graficznych szło mi zawsze jak po grudzie i
męką była ta część pracy nad językiem. Oddzielnym tematem są zresztą różne
przyczyny trudności w nauce języka. Jako praktyk mam w tej kwestii zebrany spory materiał do badań.
Mimo wspomnianych kłopotów, obcowanie z różnymi zapisami
języka, tak samo jak z jego różnym brzmieniem, budziło moją ciekawość. Jak to
się działo, że określone dźwięki uzyskiwały konkretny kształt graficzny?
Przecież ilość dźwięków używanych przez człowieka w procesie komunikacji nie jest tak wielka jak ich graficznych
zapisów.
Kiedyś tak się stało, że przestał wystarczać język
istniejący tylko w wersji mówionej, z pamięcią jako archiwum akt dawnych i
nowych, kodeksów, praw, instrukcji obsługi, poleceń służbowych, opinii,
komentarzy, podań, legend i innych tekstów literackich. Sporo było do pamiętania,
co zapewne przyczyniło się do powstania pisma. Są o tym książki.
A skoro już powstało, to ludzka fantazja zadziałała w
kwestii bogactwa jego formy. Do niedawna jeszcze sprawą smaku było posługiwanie
się nim z elegancją. Dziś przestało obowiązywać pojęcie „ładnego pisma”.
Człowiek współczesny, jako indywiduum godne najwyższego szacunku ma prawo pisać
„na swój sposób”.
Sprawia mi to niemały
kłopot kiedy sprawdzam teksty esejów maturalnych, ale i to pewnie zniknie za
jakiś czas, pokonane klawiaturą urządzeń elektronicznych.
Jednak dokąd używamy jeszcze pisma odręcznego, przyjemnie jest popatrzeć na nie od strony graficznej. Ciekawe swoją drogą, na ile forma graficzna pisma oddziałuje na czytelnika.
Jak i w jakim stopniu kształt pisma
wpływa na człowieka i w procesie uczenia się go w dzieciństwie i później w jego
czynnym i biernym stosowaniu. Przyglądam się krytycznie poprzedniej stronie
zapisanej odręcznie w notesie i pocieszam, że może fakt, że to „na brudno” i
tylko dla siebie, usprawiedliwia jej niechlujny wygląd. Ale widzę też, jak
bardzo jest to moje własne pismo.
Czy można napisany tekst nazwać partyturą myśli? Bo
partytura to ciekawe zjawisko. Wiemy z
grubsza, jak wyglądają te muzyczne w wersji klasycznej. Te nowe są zupełnie
inne. Porównywaliśmy je ( a konkretnie Dorota porównywała) z planami
architektonicznymi podczas warsztatów. Uczestnicy mieli za zadanie przypisać
dźwięki elementom budynku i stworzyć partyturę ze zdjęć obiektu
architektonicznego /Pałac Kultury/ tak, aby na koniec można było wykonać utwór
dźwiękowy „Pałac Kultury”.Innym razem, graficzny zapis dźwięków, które udało się wydobyć z plastikowych talerzyków, posłużył do stworzenia partytury utworu, wykonanego z jej odczytu trzykrotnie.
Michał Górczyński w ciekawy i zabawny sposób namawia słuchaczy w swych wykładach performatywnych do tworzenia i korzystania z partytur codzienności. Przekonuje on, że umiejętne ich stosowanie może bardzo ułatwić życie.
A mnie ciągle interesuje graficzny zapis tego, co daje się
przetworzyć na dźwięki czy to mowy, czy muzyki. Ciekawią mnie te formy jako
zbiory elementów tworzących wewnętrzne porządki, interesują mnie granice tych
zbiorów i to, co dzieje się wokół nich.
Zachłannie fotografuję też obiekty przypominające swą
strukturą pismo. Nie składają się ze znaków graficznych języka , więc nie
wyrażają zakodowanych w sobie treści. Bliskie są jednak zapisom w
nieodczytanych językach albo resztkom pisma zatartego upływem czasu.
Jeśli przyglądanie się im z zainteresowaniem pobudza
wyobraźnię i przydaje naszemu oglądowi świata trochę smakowitości, to przecież
warto się tym uraczyć.
1 komentarz:
Niezwykle ciekawie Pan widzi... nie użyję słowa "pisze", ponieważ pisze Pan swoim widzeniem. Oczy pozwalają Panu odkrywać świat, dla mnie niezwykle frapujący, bo inny od tego, który widzę oczami duszy mojej. Zawsze uważałem, że słowo pisane nie jest językiem uniwersalnym, ponieważ musiałby zostać zapisane we wszystkich językach i narzeczach świata. Uniwersalnym jest język graficzny (malarski). Kreska, plama barwna. I możemy zacząć rozmawiać z każdym.
Prześlij komentarz