W 1998 roku ustawiłem w Galerii Rzeźby BWA trzy duże lustra. Były umieszczone w taki sposób, by znalazłszy się między nimi, móc dostrzec się pośrednio w każdym z nich po trzykroć. Przed lustrami, na drewnianych słupkach, stanęły trzy duże owalne kamienie - odpowiedniki ludzkich głów. Każdy z nich wyrażał sobą inny aspekt, inną stronę ludzkiej osoby. Każdy został nazwany i obdarzony osobnym zadaniem. Ustawione stosownie, dzięki lustrom mogły odkryć swą potrójność. Całością były tylko wtedy, gdy ich funkcje złożyły się w jednię.
Przystąpmy zatem do opisu.
Kamień pierwszy, dając swą nazwą tytuł całej instalacji, pełni rolę wiodącą.
Ja - byt wśród bytów,
równy kamieniowi;
stąd poczucie pokory i różności ze wszystkim.
Kamień drugi ujawnia moc indywidualności.
Ja - jeden jedyny,
ten, a nie inny;
stąd poczucie godności i wdzięczności dla Stwórcy.
Wreszcie kamień trzeci. Przyczyna powstania tej pracy. To jego funkcja jest wypaczana najczęściej. "Równy kamieniowi" jest gestem autorskiej niezgody na owe przekłamania.
Moja wersja mówi:
Ja - poznający,
centrum wszelkich doznań;
stąd zachwyt nad światem i szacunek dla cudzych zdań.
Powszechnym jest niestety utożsamiać centralną pozycję osoby uwikłanej w proces poznawania i doznawania świata, z prawem do kategorycznych osądów opartych na poczuciu wyjątkowości. Nie ma tu na nią miejsca. Jej strzeże wszak kamień drugi, który nie traci z pola widzenia pokory kamienia pierwszego.
Razem dopiero składają się owe cechy na pełnię człowieczeństwa.
I oby tak było zawsze. Dla każdego.
Na otwarciu wystawy zabrzmiała napisana na tę okoliczność kompozycja Doroty Bąkowskiej - Rubeńczyk zatytułowana "Równy kamieniowi". Wykonawcami byli: Katarzyna Sokołowska, Bartosz Kowalski i Michał Górczyński.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz